top of page
Pierwsze karmienie to była prowokacja, podstawiłam jej miseczkę niemal pod nos i pierwszy raz wyszła. To było wszystko tego pierwszego wieczora...
W nocy wyszła, załatwiła się na podłodze. Następnego dnia miała odwiedziny dorosłego kota, który wszedł do kuwety, a Laura, obserwując go, poszła w jego ślady. A potem, w jego towarzystwie, zaczęła spacerować po pokoju.
Tego momentu chyba nigdy nie zapomnę. Siedziałam przy komputerze a obok był blat kuchenny. Nagle poczułam, że Laura się do mnie tuli. Podeszła sama i zaczęła się miziać. Nie mogłam uwierzyć, że to się dzieje.
Przełamać lody
bottom of page