top of page

Minęły już prawie trzy tygodnie od pierwszego szczepienia, więc zgodnie z zaleceniem pojechałyśmy przeprowadzić odrobaczenie i odwszawienie i umówić się na kolejne szczepienie za tydzień. Trafiłyśmy ponownie na naszą przemiłą Panią Doktor, która przeprowadziła zabiegi, zważyła Laurę (ma już kilo sześćset) i obejrzała tylne łapki, które ostatnio wzbudziły mój niepokój. Na szczęście okazało się, że obawy były nieuzasadnione. Wszystko jest ok. Prawdopodobnie z tego powodu, że Laura zbyt szybko zgubiła się od swojej matki, nie umie dobrze się myć. Ale i tak w większości robi to bardzo dokładnie, więc i tylne łapki na pewno doczekają się odpowiedniej pielęgnacji a na razie ja sama będę bardziej pilnowała ich czystości.

Podczas odwszawiania specjalnym płynem wcieranym w futerko, ponownie przekonałam się, jakim zaufaniem Laura mnie już obdarzyła. Gdy w pewnym momencie wyrwała się lekarce podczas zabiegu, nie uciekła gdzieś, tylko wskoczyła na moje ramiona i schowała się w moich włosach. Tam czuła się najbezpieczniej. I podobnie podczas dalszego zabiegu wyrywała się do mnie i wyciągała do mnie łapki. Bardzo się wzruszyłam. Moja mała kochana Laurka.

Opowiedziałam też Pani Doktor o sytuacji w Rosarium i potwierdziła, że taki zapach mógł się pojawić w takiej sytuacji, gdyż prawdopodobnie puściły gruczoły.

Gdy się pożegnałyśmy z Panią Doktor, pojechałyśmy do...Rosarium. Była wystraszona. Widziałam, jak reaguje na innych ludzi. Widać to przeżycie sprzed kilku dni w konkretnym miejscu spowodowało nawrót strachu. Ale jednak chęć poznawania ciekawych zakamarków była silniejsza i ponownie sobie pospacerowałyśmy.

U Pani Doktor

bottom of page