Trochę obawiałam się tej wizyty. Nie wiedziałam, jak Laura zareaguje. Ale okazało się, że obawy były płonne. Laura to żywe srebro o ogromnym temperamencie. Mając możliwość wyszaleć się w dużej przestrzeni, nie omieszkała z tej okazji w pełni skorzystać. Obserwacja jej zabaw była lepsza niż kino. Całkowicie zdominowała młodszą o dwa miesiące Misię, która, zamiast bawić się z Laurą, schowała się, tylko niekiedy z bezpiecznej odległości oglądając harce starszej koleżanki. Natomiast trzyletnia Pani Domu cały czas miała Laurę na oku, zajmując strategiczne pozycje, co w końcu znudziło Laurę do tego stopnia, ze zaczęła Micię, czyli Panią Domu, zaczepiać i wreszcie ją pogoniła. Z podziwem patrzyłam, jak Laura non stop jest w ruchu, ile energii jest w tym małym ciałku. Za to, gdy wróciłyśmy do domu, padła jak nieżywa i odżyła dopiero następnego ranka.